Postawmy w Katowicach pomnik Wilimowskiemu!

 

Takie hasło rzucił w katowickiej Gazecie Wyborczej, dziennikarz tej gazety Paweł Czado, autor książek o śląskim sporcie. Uzasadnia to tak:

„Świętujemy stulecie niepodległości Polski. Z tej okazji powstają różne zestawienia, okrągłe rocznice im sprzyjają. W mediach społecznościowych kibice przerzucają się pomysłami na najlepszych sportowców tego okresu. Dla mnie wybór może być tylko jeden. Górny Śląsk zawsze stał najbardziej popularną dyscypliną na świecie. Wybitnych postaci u nas nie brakowało. Ale tylko jeden heros ma moim zdaniem miejsce w dziesiątce najlepszych futbolistów świata wszech czasów.”

To Ernest Wilimowski!

„Niektórzy mu zazdrościli. Niektórzy mu zazdrościli i jednocześnie go podziwiali. Ale większość ograniczała się do bezgranicznego, bezinteresownego podziwu. Do historii futbolu przeszły fenomenalne mecze tego zawodnika w barwach Polski – przeciw Brazylii w 1938 r. (cztery gole i piąty z karnego po faulu podczas mistrzostw świata) i ówczesnym wicemistrzom świata Węgrom w 1939 r. (trzy gole i czwarty z karnego po faulu).”

Czado pisze tak: – Oczywiście pamiętam, że powojenna propaganda uczyniła z Wilimowskiego zdrajcę, obwołała renegatem – przede wszystkim za występy w reprezentacji Niemiec w okresie, gdy Polska była okupowana. Jednak czyż jego powikłane losy nie są najlepszym przykładem pokręconej historii tej ziemi? Dziś czasy mamy takie, że łatwo osądzać, łatwo dzielić ludzi na niezłomnych i „złomnych”.

Wilimowskiego nie interesowała polityka, tylko piłka, w którą kochał grać obojętne w jakiej koszulce. Typowy Ślązak, któremu przez stulecia rozkazywali czescy, niemieccy , polscy panowie.  Jako obywatel polski czy niemiecki i tak mówił o sobie „Górnoślązak”(Oberschlesier).

 

 

Paweł Czado pisze w konkluzji:

„Moje poparcie dla „Eziego” jako sportowca stulecia nie jest demonstracją polityczną, narodowościową czy jakąkolwiek inną. Tak mogą sobie to tłumaczyć ludzie z ograniczeniami.

Mój wybór ma proste kryteria: to człowiek, który w Polsce wielokroć przewyższył każdego w dyscyplinie najpopularniejszej, tam gdzie najtrudniej się naprawdę wybić. Był najlepszy wśród najlepszych. I tyle.

Wiecie co? W Polsce za bardzo czcimy polityków. Za mało zwykłych ludzi z niecodziennym talentem.

(cytaty: katowice.wyborcza.pl/katowice/ernest-wilimowski-dla-mnie-to-wlasnie-jest-sportowiec-stulecia)