Urodzeni mordercy (1)

arnold%20tytul

Sławni polscy seryjni zabójcy ( tylko dla dorosłych)

 

„Pod parapetem leżały ludzkie zwłoki w stanie daleko posuniętego rozkładu. W łazience stała duża drewniana skrzynia murarska obita cynkową blachą.

W jej wnętrzu ujawniono kilka ciał.

Nie mogliśmy określić płci, ani nawet liczby zwłok.

W cuchnącej, rozkładającej się ludzkiej tkance ruszały się tysiące larw, poczwarek, owadów.

Obok wanny leżały zawinięte w gazetę dwie kości lewego podudzia, zaś w kotle do prania bielizny znaleziono następną głowę. Po mieszkaniu porozrzucana była także duża ilość damskiej bielizny, ubrań i torebek.

Weszliśmy do kuchni. Na piecu stał garnek.

Wiedzieliśmy już, co będzie w środku… na powierzchni gara pływała rozgotowana ludzka głowa.

Na stole tykał budzik.
Obok niego leżał mokry pędzel do golenia. Nie mieliśmy wątpliwości, że tutaj cały czas ktoś mieszkał”.

Taki obraz z dna piekła zobaczyli milicjanci, wezwani 8 czerwca 1967 roku przez mieszkańców kamienicy przy ulicy Dąbrowskiego w Katowicach, do mieszkania nr 9.

Cuchnęło z niego strasznie a na szybach zaklejonych papierem siedziały roje wielkich, tłustych, czarnych much.

Właściciel Bogdan Arnold stał w grupie gapiów na ulicy, po kilku dniach sam zgłosił się na milicję obywatelską .

Nie sprawiał kłopotów, przyznał się do zabójstwa 4 prostytutek i „magazynowania” ich zwłok w mieszkaniu.

Image

Z biegiem czasu przychodził tylko po to, by je przewietrzyć, bo z powodu fetoru rozkładających się ciał, nie dało się w nim dłużej przebywać.

Przeniósł się na dworzec, do pijackich melin i tam mieszkał.

Arnold, to pierwszy, na taką skalę morderca z lubieżności w Polsce.

Jest do dziś postacią kontrowersyjną.

Czy był chorym psychicznie dewiantem i socjopatą ?

Zastanawia jedno – zwykle zabójcy pozbywają się zwłok ze swoich domów, kawałkują je, wywożą, starają się spalić, nawet zamurować a on sobie z nimi zwyczajnie nie dawał rady.

„Początkowo chciałem palić części zwłok, ale nie miałem węgla, a przy drzewie to nie szło.

Otworzyłem więc przy pomocy noża kuchennego jamę brzuszną, skąd wyjąłem wszystkie
wnętrzności, które krajałem na kawałki i spuszczałem otworem kanalizacyjnym znajdującym się w moim mieszkaniu, zaś same zwłoki umieściłem w skrzyni drewnianej obitej od wewnątrz blachą. (…) i tak leżały one w tej skrzyni, aż do następnego morderstwa…

Obciętą głowę włożyłem do garnka z ciepłą wodą.”

„Z czwartą ofiarą było tak samo jak z trzecią, z tym, że tych zwłok nie mogłem już zmieścić w kalfasie i położyłem je pod oknem przykrywając płaszczem.

Gdy po paru dniach przyszedłem do domu, zobaczyłem dużo much i postanowiłem już nic nie robić.

Zakleiłem okno gazetami i zdecydowałem więcej do domu nie wracać „

W czasie procesu przesłuchano kilkudziesięciu świadków, wśród nich byłe żony i konkubiny Arnolda.

Władysława Arnold, zeznała:

„Wyzywał mnie od najgorszych.

Wiązał ręce i nogi drutem, a do pochwy wkładał butelki po wódce.

Dopiero kiedy mnie upokorzył, osiągał satysfakcję seksualną. Bił mnie, katował, a później przytulał i przepraszał. Wtedy osiągał orgazm”.

Cecylia K., konkubina oskarżonego:

„Uprawiał ze mną od 2 do 5 stosunków seksualnych dziennie.

Pewnego razu, gdy przyszedł do domu pijany, w ciągu nocy zgwałcił mnie osiem razy.

Kazał się gryźć po plecach i piersiach”.

Prostytutki, z których usług często korzystał, zanim zaczął zabijać, potwierdzały te informacje.

Był sadystą, dusił je ręcznikiem, darł na nich odzież, wiązał ręce i nogi drutem, i dopiero wtedy odbywał z nimi stosunki seksualne.

Image

Wykonał też domowym sposobem akumulator, który podłączał ofiarom, gdy były wyczerpanie jego wielogodzinnymi orgiami, „ w celu pobudzenia”.

„Po trzech dniach spania na tapczanie, w którym były zwłoki B., wyjąłem je z tapczanu i rozebrałem.

Ponieważ były sztywne, podłączyłem do nich przewód elektryczny, aby spowodować zmiękczenie, ale w miejscu zetknięcia z przewodem nastąpiło zasmażenie i wtedy przewód ten odrzuciłem.

Zwłoki te były już w procesie gnilnym i nie nadawały się już do niczego”.

Image

„Do chwili dokonywania morderstw, perwersje uprawiałem za zgodą partnerek.

Przyszłe ofiary zwracały się do mnie z prośbą o odwiązanie rąk, a ja mówiłem, że zrobię to wtedy, kiedy uznam za stosowne.

Potem biłem te kobiety i zastraszałem, przez co doprowadzałem je do całkowitej apatii, po czym były mi powolne.

Innego nacisku nie stosowałem. Kazałem im tańczyć a gdy widziałem, że były zmęczone, prosiły i broniły się, twierdząc, że nie mają siły, to podłączałem je do akumulatora.

Budziłem je w nocy i robiłem z nimi co chciałem, w różnych pozycjach”.

Arnold przyznał się do tego, że zabijał swoje ofiary, bo właściwie to nie miał co z zrobić z tymi wyeksploatowanymi seksualnie kobietami a obawiał się, że gdyby je puścił wolno, to mogłyby donieść na niego na milicję.

Image

„Kiedy miałem iść do pracy, postanowiłem z nią skończyć i w tym celu udusiłem ją jej własną pończochą”

Wyrok śmierci zapadł 9 stycznia 1968 roku.

Wykonano go 16 grudnia 1968 roku, o godz. 18:40 przez powieszenie.

Przed egzekucją ostatnim życzeniem Arnolda była prośba o papierosa.

Miał 35 lat.

( cytaty z książki Jarosława Stukana pt. „Polscy seryjni mordercy”.)

Image