Spędzam samotne święta

beauty woman are sadness

W naszej rubryce zwierzenia osób, które spędzają samotne święta, z różnych powodów i okoliczności, nie zawsze ze swojej winy.Pomyślmy o nich, biesiadując w gronie rodziny i przyjaciół przy świątecznym stole.

„To już trzecie święta, które spędzam sama. Czasem mam wrażenie, że jestem w podróży, na coś czekam, mam wrażenie tymczasowości.

Image

On co roku obiecuje, że ją zostawi, że będzie tylko ze mną, że mnie kocha, ja wiem, że wszyscy tak mówią i że sama powinnam odejść, ale nie potrafię. Staram się go zrozumieć bo bardzo kocha swoje dzieci.

Zrozumiałe, że w święta chce być z nimi, nie mogę im zabierać ojca.

–Odbijemy sobie w styczniu, gdy na kilka dni urwę się z domu – mówi, ale to nie to samo.

Chciałabym, żeby był teraz blisko, przytulił mnie, powiedział, że mnie kocha i pragnie. Co z tego, że mi to powie za dwa tygodnie ?

Mogłam się tego spodziewać decydując się na romans z żonatym mężczyzną, z początku traktowałam go jak przygodę, potem mnie wciągnęło i już nie mogę bez niego żyć.

On mówi to samo o mnie, że teraz już jego życie się zmieniło i nic już nie jest takie samo.

Image

Tylko musi uporządkować swoje sprawy. Syn 9 lat i córka 12 mocno przeżyliby rozwód rodziców, jako że z jego winy, to pozostałyby przy matce.

Chyba, że doszliby z żoną do porozumienia, to jedno przypadłoby jemu. Które? Miałby losować ? Rozdzielić je?

To jeszcze rok, dwa poczekajmy i jak będą bardziej dorosłe, on odejdzie od nich.

I do końca życia we wszystkie święta będziemy już razem.

I jeszcze jedno.

Zwykle o tym nie myślę ale teraz w święta nachodzą mnie zazdrosne myśli. Jego zona nie wie o mnie, czyli oni z sobą sypiają.

Gdy go o to spytałam to się żachnął, że jeśli już to z rzadka i z obowiązku. Wiem, że kłamie, bo jako mężczyzna musi się zaangażować, tylko kobieta potrafi w trakcie seksu zachować obojętność i się wyłączyć.

Nie chcę o tym myśleć, czuję się okropnie ale znów zapomnę ten dzisiejszy żal, znów będę kochała go nad życie, znów będę czekać na jego telefon, zaraz po świętach.

Życzę wszystkiego najlepszego wszystkim zdradzanym żonom!”
Eva

Image

„Od sześciu lat spędzam samotne Boże Narodzenia i Wielkanoce.

Bolały tylko pierwsze, później się pogodziłam, że tak musi być. Człowiek do wszystkiego potrafi się przyzwyczaić.

Jestem wdową, dzieci nie mieliśmy.

W Wigilię idę na cmentarz zapalić światełko mojemu, opowiedzieć mu co u mnie, co się zdarzyło, jak mi się żyje.

Nie, nie zwariowałam ani nie popadłam w dewocję, tak mi prostu jest łatwiej żyć, a kto definitywnie i na 100 procent powie, że On mnie nie słyszy?

Nie bierzcie mnie za wariatkę, moje małżeństwo było takie jak wiele innych, z blaskami i cieniami.

Wisiało nawet na włosku, gdy oboje myśleliśmy o zmianie partnera.

On miał pomysł na nowe życie u boku młodszej, nawet się już wyprowadził z domu ale ostatecznie jednak wrócił na łono, jako ten syn marnotrawny, bo go ta młoda puściła w trąbę.

Wybaczyłam, bo kto jest bez winy?

Miałem też romans, kochanka, jakieś plany, ale widocznie pisane nam było być razem.

Umarł nagle, na raka, kilka miesięcy i po wszystkim. Kruche jest ludzkie życie.

W ciągu roku nie odczuwam samotności, mam wielu znajomych, dużo zajęć. Tylko, że w święta wszyscy znajomi, koleżanki i koledzy są ze swoimi bliskimi, nie mają, co zrozumiałe, czasu dla mnie.

Najgorsze były pierwsze dwa lata, uciekałam wtedy z domu i np. całą Wigilię jeździłam tramwajem aż się motorniczy zapytał, czy się nie zgubiłam.

Potem postanowiłam zrobić sobie samej święta, tak jak to robiłam, gdy On żył.

Postawiłam i ubrałam choinkę, zrobiłam kolację, świąteczny obiad. Oczywiście odświętnie się ubrałam i puściłam sobie płytę z kolędami.

To były moje święta, osobiste, chyba bardziej nawet intymne od tych gromadnych, gdy jesteśmy kucharkami, zagonionymi do garów, umęczonych porządkami i przyjmowaniem gości.

Szczerze powiem, już sobie teraz nie wyobrażam spędzania świąt w większym gronie.
Józefa

Image