Gosiaczek podnosi się z kolan (2)

a%20womanindespair

No i stanęliśmy na tym, że wyszłam za mąż za faceta którego nie kochałam.

Marcin nie był złym człowiekiem, może za bardzo zdominowanym przez matkę, ona zresztą traktowała go, jak malutkiego chłopczyka.

Mnie nie lubiła jak psa, wręcz nienawidziła.

Urodziłam zdrową i ładną córeczkę ale babcia nawet jej nie obejrzała!

Na chrzciny przyszła tylko pod kościół !

 

Image

 

Tyle, że tymi akcjami zaczęła działać na swoją niekorzyść, bo Marcin musiał wybierać – mama, czy ja i nasze dziecko.
I coraz częściej stawał po naszej stronie.

Zaczynało się robić lepiej, w łóżku też, bo go podszkoliłam i prawie już go kochałam.

Żyliśmy na wyżej niż średnim poziomie, Marcin miał dobrze płatną pracę w prywatnej firmie, i gdy powoli wszystko się docierało i zbliżało ku lepszemu, nagle pech -wypadek.

Na przejściu dla pieszych potrącił nas samochód, córeczka miała połamane rączki i druty w nodze, ja krwiaki na całym ciele, połamane żebra, stłuczenia.

Wróciłyśmy obie ze szpitala a w domu zima, wręcz mróz …

Marcin nagle stał się dziwnie obojętny.
Na przykład jest noc, mała płacze z bólu a on jakby nigdy nic wychodzi do drugiego pokoju i kładzie się spać.

– Jak możesz tak po prostu spać , gdy twoja córka jest w takim stanie ? – pytam.

-Moja czy tego narkomana ? – warczy i zamyka drzwi.

Zrozumiałam, że jak mnie nie było, to poszedł ostry czarny pijar mamuśki… Chłopczyk znowu wrócił do jej cycka …

Po takich insynuacjach po prostu spakowałem torbę, swoje i małej ciuszki i wyprowadziłam się do mamy.

Nie przyjęła mnie z radością a tym bardziej jej kolejny lovers, pan Leon.

Zresztą stary lubieżny dziad, bo wykryłam, że podgląda mnie w łazience.

Matka też musiała zauważyć jego zainteresowanie mną, bo „załatwiła” mi pobyt u siostry ale to ciotka, obca osoba i wujek, który nie lubił małych dzieci.

Porażka .

Tymczasem koleżance w pracy umarła mama, mieszkały razem i widząc jak się męczę, zaprosiła mnie do siebie.

U niej poznałam Bogdana, przyszedł na imprezę i jakoś tak wyszło, że przypadliśmy sobie do gustu.

-Chodź Mycha – powiedział któregoś dnia – Wynajmiemy mieszkanie i będziemy razem.

To były piękne trzy lata…

Pasował mi we wszystkim, był też super w łóżku a moja córka mówiła do niego tato.

Mieliśmy już kupione obrączki i jego ślubny garnitur wisiał w szafie, gdy coś zaczęło się psuć między nami.

On wracał coraz później z pracy, czasem znikał na całą noc, a gdy pytałam gdzie był, to się wściekał, że musi mieć wolną przestrzeń i nie jest moim niewolnikiem.

Któregoś dnia oznajmił:

– Mycha kocham cię, ale nie na tyle, żeby spędzić z tobą resztę życia…

 

Image

 

Tak skończyła się moja kolejna wielka miłość, sama pomagałam mu się pakować, łzy kapały mi na podłogę a on pogłaskał mnie po głowie a potem sobie poszedł.

Byłam mocno załamana, schudłam, mimo że pracowałam, to nie stać mnie było samej na wynajmowanie tego mieszkania.

Wróciłam znowu do mamy, potem poszłam do ciotki, aż moje dziecko zapytało :- Mamusiu a gdzie jest nasz domek ?

 

Image

 

 

To mnie zdołowało całkiem, myślałam, że serce mi pęknie i postanowiłam zrobić wszystko, aby moja córka miała normalny dom.

 

Będę żebrać, dawać dupy za pieniądze, miałam tak zmasakrowaną psychikę, że było mi wszystko obojętne…

Poszłam do prezydenta miasta, rozpłakałam mu się w gabinecie i zaczęłam modlić, żeby Bóg zabrał mnie do siebie, bo ja już po prostu nie dam dłużej rady.

Tym bardziej, że wyszło coś u mnie ale o tym powiem na końcu.

Szczerze to nie liczyłam, że coś z tej wizyty u prezydenta będzie.

W gazecie przeczytałam o matce która popełniła samobójstwo, zabijając przedtem też swoje dzieci.

Żeby nie cierpiały w życiu.

-Czy to nie droga dla mnie ? – Takie mi myśli chodziły i nagle wiadomość.

– Mam się zgłosić do urzędu – dostaję pokój z kuchnią !

Socjal, do remontu ale moje!

Jest jeszcze to coś…

Okazało się, że przyplątał mi się rak piersi, jestem już po amputacji, w trakcie radioterapii.

Ale teraz wierzę, że po tym wszystkim już będzie dobrze i gdzieś tam czeka na mnie coś dobrego, bo po pechu musi wreszcie nadejść szczęście.

No powiedz sama, czyż nie tak ?

 

 

Image